Palcem po mapie…

Kiedy na zewnątrz plucha, my objedzeni poświątecznie do granic możliwości, dzielnie walczymy z świąteczno-noworocznym lenistwem. Dlatego kilka ostatnich  dni i nocy spędziliśmy na debatach dotyczących naszej wyprawy motocyklowej po Europie.

Nasz plan wyjazdu nabiera więc rumieńców 🙂

Po pierwsze – mamy już wstępny zarys trasy – choć widząc jak bardzo zmodyfikowała się na przestrzeni kilku ostatnich dni, aż strach pomyśleć, co będzie we wrześniu 😉

Po drugie – wiemy już dokładnie kiedy (w tym miejscu wielkie „fenks” dla firmy P. za to, że zgodziła się dać Alutce 3tygodniowy urlop). 🙂

Zdradzimy Wam kilka szczegółów:

Wyjazd prawdopodobnie będzie trwał od 31.08 do 21.09.2013 r.

Zwiedzimy około 14 państw Europy i kilkadziesiąt miast.
Przejedziemy mniej więcej 7 tys. km.
W siodle motocykla spędzimy ponad 130 godzin.

europa_2013Obecnie jesteśmy na etapie „inwentaryzacji” sprzętu biwakowo-wyjazdowego 🙂

Okleiliśmy też motocykl, żeby wiadomo było skąd jesteśmy 🙂

ehhh i pomyśleć, że jeszcze tylko jutro i o naszym wyjeździe możemy zacząć mówić, że odbędzie się w tym roku 😛

2 dni po wyprawie… [film]

Spacer na bulwarze…

Alutka => Jaca…..a może by tak w Europę na motocyklu….
Jerry => hmmm nie wiem, nie wiem..
Alutka=> Jaca no… kilkanaście państw, kilkadziesiąt miast, razem na motocyklu ..damy radę no… Jaca…
Jerry=> ………

Nazajutrz:
Jerry (z odpalonym na lapku Excelem :P) => Alutka ta Europa to całkiem niegłupi pomysł… Jedziemy 🙂 ?

I tak oto powstał ambitny plan naszej podróży po Europie 🙂 o którym „w dalszej części programu” 🙂

A tymczasem zapraszamy Was do obejrzenia filmu podsumowującego nasz wyjazd:

Bieszczady-Tatry: Dzień 9

No i oto nastał ostatni dzień podróży… wyjeżdżamy z Warszawy z jedną myślą „byle do domu”. Zgadzamy się więc na jak najszybsze trasy oby tylko dotrzeć cało do celu.

Kilka uwag z trasy:

Miny kierowców aut osobowych obserwujących nasze wygibasy kiedy na każdych światłach usiłowaliśmy rozprostować kości są bezcenne 🙂

Niestety od Elbląga po Trójmiasto dało się odczuć różnicę w mentalności kierowców aut – przejazd przez Polskę odbywał się przy naprawdę świetnej współpracy z prowadzącymi samochody osobowe – ustępowali, przepuszczali i nie zajeżdżali drogi – sytuacja zmieniła się niestety gdy dojechaliśmy już niemalże do naszych okolic… widać pomorscy kierowcy muszą nieco dojrzeć do tego, że nie są na drogach sami i do tego, że nie każdy motocyklista to „dawca”.

Około 16.00 pożegnaliśmy na zjeździe trójmiejskiej obwodnicy Karolów i ok. 16.30 cali i zdrowi po przejechaniu 2435 km zatrzymaliśmy się przed naszym garażem.

Home, sweet Home…. Nie od dziś bowiem wiadomo, że wszędzie dobrze, ale tu najlepiej 🙂 🙂

Trasa 9-go dnia (369 km):

Wyświetl większą mapę

Bieszczady-Tatry: Dzień 8

Zapakowani niczym wielbłądy na Saharze – wyruszyliśmy 🙂

Zostawiliśmy za sobą Tatry i wio…. Jak dobrze było znowu ruszyć przed siebie, co prawda zakopianka może i nie jest najpiękniejszą drogą świata, aczkolwiek była niezłym kompromisem między nami a Karolami – dla nas była zabawa na zakrętach, a dla nich komfort drogi krajowej 🙂

I tak dotarliśmy do Cracow.

Kraków: miasto królów, precelków i miliona turystów …. No ale cóż, jesteśmy istotami stadnymi więc zamiast zwijać się stamtąd czym prędzej wyszukaliśmy przytulna knajpkę Camelot.

Hmmmm szarlotka z owocami leśnymi i lodami, tort czekoladowy, kawa z rumem, czekolada na gorąco – pyszności..

Z podłechtanymi podniebieniami wyruszyliśmy ku północy..

Mniej więcej około 17 przywitała nas betonowa, pędząca nie wiadomo dokąd „stolyca”…

Rozpakowaliśmy manatki i ruszyliśmy poczuć nieco warszawskiego, nocnego życia …

Trasa 8-go dnia (397 km):

Wyświetl większą mapę

Bieszczady-Tatry: Dzień 7

Z wizją przepysznej kolacji rozpoczęliśmy kolejny dzień.

Mapy w plecaki i go !

Cel – Palenica Białczańska => Rusinowa Polana => Gęsia Szyja => Rówień Waksmudzka => Polana pod Wołoszynem => Wodogrzmoty Mickiewicza => Dolina Białki => Palenica Białczańska.

W tym miejscu chcieliśmy nieskromnie powiedzieć, że zostaliśmy mistrzami w upychaniu rzeczy, które nie maja się prawa zmieścić w motocyklu 😀 Najpierw szybkie przebieranko ku uciesze zgromadzonych turystów z rzeczy moto na „cywilne” 🙂 o ile dresiki zmieściły się w 1 kufrze o tyle kurtki, spodnie, buty i kaski motocyklowe już jakoś nie chciały… ale, że jako „takich trzech jak nas dwoje nie ma ani jednego” daliśmy radę 🙂 spodnie zwinięte i włożone w 1 kask w drugi upchnięte rękawice itd. I to w górny kufer – w bocznych umieściliśmy buty i spodnie i tak lżejsi o kilka kilo ruszyliśmy na szlak..

Pogoda dopisała, Tatry Wysokie odsłoniły przed nami swoje piękno, przetarliśmy chyba bardzo dawno nieodwiedzane ścieżki i tak nieco zmęczeni, aczkolwiek usatysfakcjonowani wróciliśmy do Jurgowa… a tam..

Jerry i Karol zdobyli świeże pstrągi, po czym wszyscy zgodnie zabrali się za ich przyrządzenie…

I tak przy nieziemsko smakujących pstrągach z grilla i chmielowych trunkach, zapatrzeni w zarys gór spędziliśmy ostatni wieczór w Tatrach…

Jutro kierunek Warszawa…