Z wizją przepysznej kolacji rozpoczęliśmy kolejny dzień.
Mapy w plecaki i go !
Cel – Palenica Białczańska => Rusinowa Polana => Gęsia Szyja => Rówień Waksmudzka => Polana pod Wołoszynem => Wodogrzmoty Mickiewicza => Dolina Białki => Palenica Białczańska.
W tym miejscu chcieliśmy nieskromnie powiedzieć, że zostaliśmy mistrzami w upychaniu rzeczy, które nie maja się prawa zmieścić w motocyklu 😀 Najpierw szybkie przebieranko ku uciesze zgromadzonych turystów z rzeczy moto na „cywilne” 🙂 o ile dresiki zmieściły się w 1 kufrze o tyle kurtki, spodnie, buty i kaski motocyklowe już jakoś nie chciały… ale, że jako „takich trzech jak nas dwoje nie ma ani jednego” daliśmy radę 🙂 spodnie zwinięte i włożone w 1 kask w drugi upchnięte rękawice itd. I to w górny kufer – w bocznych umieściliśmy buty i spodnie i tak lżejsi o kilka kilo ruszyliśmy na szlak..
Pogoda dopisała, Tatry Wysokie odsłoniły przed nami swoje piękno, przetarliśmy chyba bardzo dawno nieodwiedzane ścieżki i tak nieco zmęczeni, aczkolwiek usatysfakcjonowani wróciliśmy do Jurgowa… a tam..
Jerry i Karol zdobyli świeże pstrągi, po czym wszyscy zgodnie zabrali się za ich przyrządzenie…
I tak przy nieziemsko smakujących pstrągach z grilla i chmielowych trunkach, zapatrzeni w zarys gór spędziliśmy ostatni wieczór w Tatrach…
Jutro kierunek Warszawa…