2 dni po wyprawie… [film]

Spacer na bulwarze…

Alutka => Jaca…..a może by tak w Europę na motocyklu….
Jerry => hmmm nie wiem, nie wiem..
Alutka=> Jaca no… kilkanaście państw, kilkadziesiąt miast, razem na motocyklu ..damy radę no… Jaca…
Jerry=> ………

Nazajutrz:
Jerry (z odpalonym na lapku Excelem :P) => Alutka ta Europa to całkiem niegłupi pomysł… Jedziemy 🙂 ?

I tak oto powstał ambitny plan naszej podróży po Europie 🙂 o którym „w dalszej części programu” 🙂

A tymczasem zapraszamy Was do obejrzenia filmu podsumowującego nasz wyjazd:

Bieszczady-Tatry: Dzień 9

No i oto nastał ostatni dzień podróży… wyjeżdżamy z Warszawy z jedną myślą „byle do domu”. Zgadzamy się więc na jak najszybsze trasy oby tylko dotrzeć cało do celu.

Kilka uwag z trasy:

Miny kierowców aut osobowych obserwujących nasze wygibasy kiedy na każdych światłach usiłowaliśmy rozprostować kości są bezcenne 🙂

Niestety od Elbląga po Trójmiasto dało się odczuć różnicę w mentalności kierowców aut – przejazd przez Polskę odbywał się przy naprawdę świetnej współpracy z prowadzącymi samochody osobowe – ustępowali, przepuszczali i nie zajeżdżali drogi – sytuacja zmieniła się niestety gdy dojechaliśmy już niemalże do naszych okolic… widać pomorscy kierowcy muszą nieco dojrzeć do tego, że nie są na drogach sami i do tego, że nie każdy motocyklista to „dawca”.

Około 16.00 pożegnaliśmy na zjeździe trójmiejskiej obwodnicy Karolów i ok. 16.30 cali i zdrowi po przejechaniu 2435 km zatrzymaliśmy się przed naszym garażem.

Home, sweet Home…. Nie od dziś bowiem wiadomo, że wszędzie dobrze, ale tu najlepiej 🙂 🙂

Trasa 9-go dnia (369 km):

Wyświetl większą mapę

Bieszczady-Tatry: Dzień 8

Zapakowani niczym wielbłądy na Saharze – wyruszyliśmy 🙂

Zostawiliśmy za sobą Tatry i wio…. Jak dobrze było znowu ruszyć przed siebie, co prawda zakopianka może i nie jest najpiękniejszą drogą świata, aczkolwiek była niezłym kompromisem między nami a Karolami – dla nas była zabawa na zakrętach, a dla nich komfort drogi krajowej 🙂

I tak dotarliśmy do Cracow.

Kraków: miasto królów, precelków i miliona turystów …. No ale cóż, jesteśmy istotami stadnymi więc zamiast zwijać się stamtąd czym prędzej wyszukaliśmy przytulna knajpkę Camelot.

Hmmmm szarlotka z owocami leśnymi i lodami, tort czekoladowy, kawa z rumem, czekolada na gorąco – pyszności..

Z podłechtanymi podniebieniami wyruszyliśmy ku północy..

Mniej więcej około 17 przywitała nas betonowa, pędząca nie wiadomo dokąd „stolyca”…

Rozpakowaliśmy manatki i ruszyliśmy poczuć nieco warszawskiego, nocnego życia …

Trasa 8-go dnia (397 km):

Wyświetl większą mapę

Bieszczady-Tatry: Dzień 7

Z wizją przepysznej kolacji rozpoczęliśmy kolejny dzień.

Mapy w plecaki i go !

Cel – Palenica Białczańska => Rusinowa Polana => Gęsia Szyja => Rówień Waksmudzka => Polana pod Wołoszynem => Wodogrzmoty Mickiewicza => Dolina Białki => Palenica Białczańska.

W tym miejscu chcieliśmy nieskromnie powiedzieć, że zostaliśmy mistrzami w upychaniu rzeczy, które nie maja się prawa zmieścić w motocyklu 😀 Najpierw szybkie przebieranko ku uciesze zgromadzonych turystów z rzeczy moto na „cywilne” 🙂 o ile dresiki zmieściły się w 1 kufrze o tyle kurtki, spodnie, buty i kaski motocyklowe już jakoś nie chciały… ale, że jako „takich trzech jak nas dwoje nie ma ani jednego” daliśmy radę 🙂 spodnie zwinięte i włożone w 1 kask w drugi upchnięte rękawice itd. I to w górny kufer – w bocznych umieściliśmy buty i spodnie i tak lżejsi o kilka kilo ruszyliśmy na szlak..

Pogoda dopisała, Tatry Wysokie odsłoniły przed nami swoje piękno, przetarliśmy chyba bardzo dawno nieodwiedzane ścieżki i tak nieco zmęczeni, aczkolwiek usatysfakcjonowani wróciliśmy do Jurgowa… a tam..

Jerry i Karol zdobyli świeże pstrągi, po czym wszyscy zgodnie zabrali się za ich przyrządzenie…

I tak przy nieziemsko smakujących pstrągach z grilla i chmielowych trunkach, zapatrzeni w zarys gór spędziliśmy ostatni wieczór w Tatrach…

Jutro kierunek Warszawa…

Bieszczady-Tatry: Dzień 6

Szaro, buro i ponuro… tak rozpoczął się czwartek… nieco rozczarowani, że nie wyjdziemy w góry (no może poza Karolem :P) postanowiliśmy znaleźć inną rozrywkę … Jerry główny meteorolog naszej ekipy wykukał, że padać przestanie po 11 i przestało……. po 12 🙂

Panowie osiodłali nasze stalowe rumaki , zabrali swoje księżniczki i wyruszyliśmy na zwiedzanie okolicy . Tak trafiliśmy do zamku Czorsztyn i zamku w Niedzicy – piękna okolica, godne podziwu widoki, interesująca historia..cóż więcej chcieć… no może rydze na masełku 🙂 i tak znów obiadokolacje zaplanowaliśmy pod Hawraniem…

Jednak zanim tam trafiliśmy wylądowaliśmy na tzw. „skałkach” tuż przy przełomie rzeki Białki… Od „Pani babci” dowiedzieliśmy się, że kręcono tu „Janosika” (sama „ Panie na własne oczy widziała Perepeczko jak był jesce młody i pikny :P”), „Karol – człowiek który został papieżem” („a Ci Włosi co kręcili papiza nasego Panie to w hotelu spać nie chciali ino tu – a Wy to mężowie tych Pań jesteście mom nadzieję ?”) no i „przede wszystkim Na Wspólnej” :P…. oj przeurocza była ta kobitka 🙂 a przełom Białki robi wrażenie, jak wszystko w górach piękno w najczystszej postaci…

No, ale czas pędzić na rydze 🙂

Relaxxxxx to to co misie lubią najbardziej, a więc motocykle w ruch i kierunek terma Bania… coś piknego Panie 😛

A wieczorem przy wodzie ognistej odbyły się narady – jak spędzić efektywnie ostatni już dzień w Tatrach 🙂

Karol => Jaca sąsiad ma tu hodowle pstrągów.
Jerry => idziemy ? (przyp. godzina 23.30)
Karol => nieee ….no dziś już nie ….
Jerry => taki świeży pstrąg z grilla ….mmmmm….
Karol => jutro – z samego rana !